12 stycznia, przed godz. 17.00, funkcjonariusze Kaszubskiego Dywizjonu Straży Granicznej z bazy w Nowej Pasłęce odebrali zgłoszenie o zaginięciu jednego z dwóch bojerów, które poruszały się po Zalewie Wiślanym.
Jeden z żeglarzy powrócił do portu, z drugim nie było żadnego kontaktu.
Do akcji wyruszył poduszkowiec SG-411 i po niespełna godzinie odnalazł zaginionego mężczyznę w rejonie Suchacza. Okazało się, że bojer 61-latka wpadł w szczelinę lodową, a on sam znalazł się w wodzie.
Mężczyzna o własnych siłach zdołał wydostać się na lód. Stąd mocno wyziębionego bojerowca podjęli strażnicy graniczni.
Jeszcze na pokładzie poduszkowca żeglarz otrzymał pierwszą pomoc i suchą odzież. Został przetransportowany do portu w Suchaczu, tam przekazano go strażakom i ratownikom medycznym. Mężczyzna trafił do szpitala w Elblągu.
Mimo poszukiwań, załoga poduszkowca nie odnalazła bojera 61-latka. Prawdopodobnie bojer zatonął.
Napisz komentarz
Komentarze