Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Trenerska przygoda zakończona rezygnacją

DZIENNIK TRENERA. ODCINEK 23 (ROK 1999). Lech Strembski, trener Zatoki Braniewo w latach 90-tych ub. wieku, dzieli się z nami swoim ostatnim odcinkiem wspomnień. Dziękując wszystkim, którzy umożliwili mu spędzenie w Braniewie dwóch trenerskich lat.
Trenerska przygoda zakończona rezygnacją
Piotr Włodarczyk stara się pokonać Radziwona

Autor: © Archiwum Lecha Strembskiego

I doczekałem się meczu, który trzasnął z impetem w zamazywaną rzeczywistość. Niestety, zbyt wiele rzeczy poprzedzających ten mecz poszło nie tak. Być może też niektóre moje decyzje logistyczne były niewłaściwe (np. zgoda na indywidualny dojazd zawodników na mecz własnym transportem). Presja na wynik (lokalne ambicje) była przesadnie ciężka.

Pogromieni przez Błękitnych
Faktem jest, że zagraliśmy słabe zawody, a rosnąca z każdą minutą nasza nerwowość nie sprzyjała uzyskaniu pozytywnego wyniku. Przegrywamy z Błękitnymi Orneta 0:1.
Zatoka wystąpiła w składzie: Talki – C. Brzeski (46’ Spyra), Żuralski, Misarko (62’ Gawryś), Górski – Wojciech Barnat, Waldemar Barnat, Boros, Graczyk – Cierlicki, Włodarczyk.
Żeby jak najbardziej obiektywnie przedstawić przebieg tego meczu posłużę się relacją „Głosu Wybrzeża”: „W 65 min. Kijanko wykonywał rzut rożny. W zamieszaniu przejął futbolówkę Szczęch i strzałem z 7 metrów w przeciwległy, górny róg przelobował Talika. W ten sposób doszło do sensacji... Błękitni nie wygrali fuksem i na bramkę na pewno zasłużyli. Najlepszą okazję dla Zatoki zmarnował Spyra (75 min). W sytuacji »sam na sam« lepszy okazał się Radziwon, bardzo pewny w gorących momentach, a tych w końcówce nie brakowało. Faworyzowanym gościom nie starczyło jednak czasu, bo zbyt dużo zmarnowali go przed 65 minutą. Po zakończeniu gry w obozie gospodarzy zapanowała euforia, a wśród gości doszło do nieprzyjemnych niesnasek”.

Kibic atakuje trenera, trener rezygnuje
Tak czytamy dalej w „Głosie Wybrzeża”: „Trener Zatoki został zaatakowany przez kibica. Lech Strembski: jestem rozczarowany do tego stopnia, że rezygnuję z pracy. Ustały już moje możliwości motywowania piłkarzy, skoro zawodzi motywacja finansowa. Pamiętając o poprzedniej porażce z Wigrami na własnym boisku doszedłem do wniosku, że nie osiągnę nic więcej w Braniewie. Poza tym fakt, że żaden z członków zarządu nie stanął w mojej obronie, gdy zostałem zaatakowany, mówi sam za siebie... Stanisław Fijarczyk [trener Błękitnych – przyp. red.]: To był prawdziwy mecz. Aż chce się grać. Atmosfera, walka, emocje... Kibice zapomnieli, że jesteśmy outsiderem. Przykro, że utrudniliśmy życie sąsiadowi zza miedzy, ale to tylko sport. Ten zespół i tak powinien się utrzymać, a jednego, czego mu brakuje – mam nadzieję, że Leszek, mój dobry kolega, nie obrazi się – to kolektywu. Przyjechali prywatnymi samochodami, na boisku grali zbyt indywidualnie...”.

Nie zasłużyłem na takie traktowanie
Ktoś kto widział naszą drużynę po raz pierwszy, mógł wysnuć taką subiektywną opinię. Chcę również przy okazji wyjaśnić, być może nie dla wszystkich jasną, sytuację związaną z atakiem na mnie przez kibica. Atak miał charakter werbalny, ale zawierał w sobie zbyt wiele obraźliwych słów, abym przeszedł obok niego z obojętnością. Smutne było również to, że ów człowiek w czasie wygłaszania epitetów, stał nieopodal kilku ówczesnych działaczy Zatoki, którzy w żaden sposób nie zareagowali. Trudno, bywa i tak. Uważam jednak, że nie zasłużyłem na takie potraktowanie z prostego powodu: cele sportowe stawiane przed drużyną Zatoki w czasie mojej pracy w Braniewie zostały realizowane dzięki temu, że nasz zespół wygrał 26 meczów, zremisował 14 razy i poniósł 15 porażek. Na dodatek w tym okresie zawodnicy z Braniewa strzelili swoim przeciwnikom aż 128 bramek, co świadczyło o atrakcyjnym dla kibiców futbolu. Ponadto czwarte miejsce na koniec sezonu 1997/98 było najwyższe w historii Zatoki od 38 lat. Wydarzenie z Ornety nabrało cech przesadnej atrakcji medialnej i pojawiło się jeszcze kilka wywiadów i artykułów wyjaśniających zaistniałą sytuację. Ale nie warto się tym zajmować.

Boros za Strembskiego
Na drugi dzień spotkałem się  z zarządem i rozstaliśmy się w kulturalny sposób. Szybko pojawiły się pytania o mojego następcę. Wybór padł na najlepszego z możliwych w tym czasie kandydata, Adama Borosa. Jak się później okazało, Adam dobrze sobie poradził, choć zadanie było trudne. W dziesięciu meczach Zatoka zdobyła 9. punktów, które zapewniły jej dalszy byt w III lidze. Oto wyniki braniewian w tych meczach:
1.05.1999 r. – Zatoka – Świt Nowy Dwór Mazowiecki 0:2
8.05.1999 r. – Pogoń Lębork – Zatoka 0:2           
12.05.1999 r. – Zatoka – Polonia II Warszawa 1:1            
15.05.1999 r. – Dolkan W-wa – Zatoka 2:0            
22.05.1999 r. – Zatoka – Gwardia Warszawa 1:1          
26.05.1999 r. – Zatoka – Sparta Brodnica 1:1           
29.05.1999 r. – MKS Mława – Zatoka 0:0          
5.06.1999 r. – Zatoka – Kaszubia Kościerzyna 1:1          
12.06.1999 r. – Lechia/ Polonia II Gdańsk – Zatoka 1:0
18.06.1999 r. – Zatoka – Ursus Warszawa 6:6      
III ligę opuściły cztery zespoły: Warmia/Stomil II Olsztyn, Lechia/Polonia II Warszawa, Ursus Warszawa oraz Błękitni Orneta. Co ciekawe z zespołami tymi straciliśmy sporo punktów: z Lechią/Polonią II G-k – 2 porażki, z Błękitnymi Orneta – 1 porażka, z Warmią/Stomilem II Olsztyn – 1 remis a z Ursusem W-wa – 1 porażka i jeden remis. Zatoka Braniewo na koniec sezonu zajęła 13. miejsce w tabeli ze zdobyczą 41 punktów, odnosząc 10 zwycięstw, 11 remisów i 13 porażek. Liczba strzelonych bramek to 50 a straconych 49. Jasno trzeba powiedzieć, że był to dobry wynik sportowy, zważywszy na okoliczności, w jakich był osiągnięty. Utrzymanie zespołu Zatoki w silnej III lidze należy uznać za sukces. Wszystkim, którzy się do tego przyczynili należą się słowa uznania. Mam na myśli zarówno braniewskich działaczy, sponsorów, zawodników i oczywiście kibiców.

Dziękuję i dedykuję Wiesławowi Marchewie
Skorzystam z okazji, aby wymienionym osobom bardzo podziękować za umożliwienie mi spędzenia w Braniewie bardzo wartościowych dla mnie prawie dwóch lat. Szkoda, że się wszyscy trochę przeliczyliśmy, ale mimo to mam nadzieję, że ta piłkarska przygoda na długo pozostanie nie tylko w mojej pamięci. Z sentymentem spoglądam na dzisiejsze sportowe zmagania Zatoki, pozostając jej kibicem. Natomiast wysiłek jaki włożyłem na spisanie powyższych wydarzeń, chciałbym zadedykować nie żyjącemu już, byłemu prezesowi Zatoki Braniewo Wiesławowi Marchewie.

 

 


Gazeta w Braniewie i powiecie braniewskim –

– "NOWINY PÓŁNOCNE"

 

REKLAMA:
Mail: [email protected]
Tel.: 501 08 02 96

 

 

 

 

 

 

 

 











 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama